Polecają
Polecam każdemu pasjonatowi hygge i badaczom trendów równowagi życiowej. Jeśli nim nie jesteś, ale czujesz, że życie Cię przytłacza – sięgnij po „Życie po Duńsku”. Nawet jeśli nie zapałasz natychmiastową miłością do duńskiego stylu życia, z pewnością nastrój poprawi Ci już sama lektura zabawnych perypetii pary zwariowanych anglików w surowym kraju dziwnych Wikingów.
Lubimy Czytać
Po lekturze dopadła mnie jedna refleksja: a co gdyby tak rzucić to wszystko i wyjechać do Danii? Nawet okryta złą sławą vinterdepression nie byłaby mi straszna, bo pogoda ducha nie jest zdeterminowana warunkami klimatycznymi.
Echo z Północy
Już od pierwszych stron zdałam sobie sprawę, że jestem Helen Russell! Albo Helen Russell jest mną, zresztą to bez znaczenia, ważne jest to, że ta dziewczyna ma rację!
Kulturatka.pl
Szczerze, nie myślałam, że ta książka będzie aż taka świetna. Myślałam, że to tylko zapis przemyśleń podekscytowanego ekspata. „Życie po duńsku…” można pochłonąć w jeden weekend, a ten, kto miał okazję spędzić w Danii więcej czasu niż jeden weekend, na pewno uśmiechnie się pod nosem na wspomnienie podobnych sytuacji ze swojego życia, co opisanych w książce.
Starczewska.com
Książka mnie oczarowała, czyta się ją jak genialną powieść. Poczucie humoru autorki niejednokrotnie powodowało u mnie wybuchy śmiechu, co nieco dziwiło mojego męża (jak można śmiać się przy reportażu?). To nie jest książka tylko dla tych którzy chcą wnieść hygge do swojego życia, to książka, która być może uzmysłowi nam, że proste zachowania, zasady pozwolą stać nam się lepszymi ludźmi.
Degustatorka.blogspot.com
Zaletą tej książki jest też niewątpliwie połączenie lekkiego magazynowego stylu ze zbilansowaną dawką ciekawostek o Danii i nadanie narracji bardzo osobistego rysu. Bo Helen Russell utrzymuje narrację w rytmie swojego pobytu, który oddaje symptomy typowego szoku kulturowego, któremu towarzyszy nieustanny zachwyt, pozytywne zdziwienie, chęć odkrywania uroków nowego miejsca. I taka jest książka Brytyjki. Pozytywna, urocza, miła i bardzo hygglig.
Recenzentka.blox
Lubimy Czytać
Po lekturze dopadła mnie jedna refleksja: a co gdyby tak rzucić to wszystko i wyjechać do Danii? Nawet okryta złą sławą vinterdepression nie byłaby mi straszna, bo pogoda ducha nie jest zdeterminowana warunkami klimatycznymi.
Echo z Północy
Już od pierwszych stron zdałam sobie sprawę, że jestem Helen Russell! Albo Helen Russell jest mną, zresztą to bez znaczenia, ważne jest to, że ta dziewczyna ma rację!
Kulturatka.pl
Szczerze, nie myślałam, że ta książka będzie aż taka świetna. Myślałam, że to tylko zapis przemyśleń podekscytowanego ekspata. „Życie po duńsku…” można pochłonąć w jeden weekend, a ten, kto miał okazję spędzić w Danii więcej czasu niż jeden weekend, na pewno uśmiechnie się pod nosem na wspomnienie podobnych sytuacji ze swojego życia, co opisanych w książce.
Starczewska.com
Książka mnie oczarowała, czyta się ją jak genialną powieść. Poczucie humoru autorki niejednokrotnie powodowało u mnie wybuchy śmiechu, co nieco dziwiło mojego męża (jak można śmiać się przy reportażu?). To nie jest książka tylko dla tych którzy chcą wnieść hygge do swojego życia, to książka, która być może uzmysłowi nam, że proste zachowania, zasady pozwolą stać nam się lepszymi ludźmi.
Degustatorka.blogspot.com
Zaletą tej książki jest też niewątpliwie połączenie lekkiego magazynowego stylu ze zbilansowaną dawką ciekawostek o Danii i nadanie narracji bardzo osobistego rysu. Bo Helen Russell utrzymuje narrację w rytmie swojego pobytu, który oddaje symptomy typowego szoku kulturowego, któremu towarzyszy nieustanny zachwyt, pozytywne zdziwienie, chęć odkrywania uroków nowego miejsca. I taka jest książka Brytyjki. Pozytywna, urocza, miła i bardzo hygglig.
Recenzentka.blox